Followers :)

sobota, 12 grudnia 2015

Antyperspirant mineralny Garnier Invisible - hit czy kit?

Cześć, dziewczyny!
Opuściłam bloga na dość długi czas, ale jak każda kosmetykomaniaczka, nie byłam w stanie trzymać się z daleka od blogosfery, tak więc w końcu zatęskniłam też za moim miejscem w sieci.
Przeprowadzkowy chaos został już jako tako opanowany, dni nie pędzą już jak szalone, a jednocześnie przybyło sporo nowych sił, pomysłów i produktów, którymi chciałabym się z wami podzielić.
Zacznę może skromnie z racji tego, że weekend spędzam poza domem.
Już jakiś czas temu wzrosło zainteresowanie kosmetykami mineralnymi i też coraz więcej zaczęło pojawiać się ich na rynku. Jako że mineralna kolorówka i jej nakładanie to wyższa szkoła jazdy, nie skusiłam się na żadne produkty tego typu do tej pory. Ale pielęgnacja z minerałami? Czemu nie? Od jakiegoś czasu już przymierzałam się do zakupu Garniera, ale jednak wciąż pozostawałam wierna kulkom z Avon. Tym razem się przełamałam i mój wybór padł na wersję przeciw plamom na białych, czarnych i kolorowych ubraniach. Do tego producent zapewnia nas o ochronie trwającej aż 48 godzin. Brzmi dobrze, prawda?
A jak sprawdził się w użyciu...

Plusy:
-przyjemny zapach, który utrzymuje się przez kilka godzin, dając poczucie świeżości
-nie pozostawia śladów na ubraniach
-przystępna cena (często dostępny w promocjach)

+/- - wydajność jest przeciętna, ani nie kończy się zbyt szybko, ani nie wystarcza na wyjątkowo długo. Porównywalny do większości kulek.

Minusy:
-dość długo wysycha, co bywa niekomfortowe, kiedy zależy nam, by szybko się ubrać
-nie działa przez 48 godzin (co najdziwniejsze, u mnie przez kilka pierwszych użyć nie działał kompletnie, a nie mam problemów z poceniem, bym potrzebowała silniejszych produktów, ale po ok. tygodniu codziennego stosowania zaczął zachowywać się tak, jak powinien, na początku chronił jeszcze dość słabo, a teraz nie mam już do niego w tej kwestii żadnych zastrzeżeń. Nie wiem, może skóra musiała przyzwyczaić się do innego typu antyperspirantu, lub te mineralne produkty działają "z opóźnieniem")


Podsumowanie
Bardzo przyjemny "codzienniak" dla niewymagających. Niewykluczone, że gdy się skończy wrócę ponownie do tej serii, ale może wybiorę już inny wariant. Po prostu lubię testować nowe produkty. Ładnie prezentuje się na półce, ma ciekawe opakowanie, jest wygodny w użyciu i spisuje się dobrze w ciągu dnia. 

Ocena:
4/5


wtorek, 2 czerwca 2015

Inspired by... Kapitan Ameryka?

Hej, cześć i siemanko!
Jako, że dzisiaj cały dzień spędzam w domu, co ostatnimi czasy naprawdę było rzadkością, więc od rana zaczęłam kombinować, co by tu dzisiaj pokombinować.
Pogoda jest ekstra, po prostu uwielbiam jak jest gorąco i słonecznie, więc z rana zaliczyłam już spacerek i troszkę wspomogłam produkcję witaminy D, a tak właściwie to wczoraj kilka godzin spędziłam w pełnym słońcu, biegając z jednego końca miasta na drugi i z powrotem i jakoś tak śmiesznie się opaliłam, bo z prawej strony bardziej niż z lewej i fajnie byłoby dosmażyć się z tej drugiej, żeby było w miarę symetrycznie.
Ale już po 8 było tak gorąco, że po spacerku zabarykadowałam się w pokoju i wyłonię się z niego najwcześniej ok. 17.
Mam okazję posiedzieć trochę dłużej przy laptopie i co widzę?
Nowa seria Makeup Battle na yt!
Od razu załadowałam wszystkie filmiki po kolei, ale że ja za długo spokojnie w miejscu nie usiedzę, to już po kilku minutach pierwszego filmiku sporadycznie zerkałam na ekran i zajęłam się przekopywaniem swojego kuferka z kolorówką, żeby znaleźć coś, czym mogę wykonać makijaż podobny do tego, który Karolina Zientek ma na sobie przez namalowaniem maski.
Mowa o tym filmiku i tym makijażu:
Od razu wspomnę, że nie miałam na celu odwzorowania makijażu, a jedynie zainspirowałam się kolorystyką.

I tak zdjęcia nie oddają idealnie odcieni, szczególnie na powiekach, tym bardziej, że chwilowo jedyna możliwość zrobienia zdjęcia jaką dysponuję to kamerka z laptopa, więc jak na takie standardy jestem megazadowolona z jakości zdjęć. ;)
Po prostu chciałam wam to pokazać nooo, doceńcie, że o was myślę. <3
Czym różni się moja wersja?
No trochę się różni.
Po raz pierwszy postanowiłam zrobić odwrócone smokey (czyli po prostu ciemny kolor do wewnątrz, jasny na zewnątrz) i wyszło fajnie. Trochę się podczas malowana wahałam czy to się sprawdzi, ale spokojnie można wyjść tak na ulicę. 
W zasadzie makijaż miał być bardziej dzienny niż wieczorowy, więc użyłam matowych cieni, są moim zdaniem mniej nachalne.
Później stwierdziłam jednak, że fajnie byłoby rozświetlić wewnętrzne kąciki, żeby spojrzenie było lżejsze, świeższe i w ogóle jakoś weselej to wygląda jak w tych kącikach jest jednak coś jasnego, a nie ciemnego, więc nałożyłam odrobinę tego samego odcienia, który jest  w zewnętrznej części.
Karolina ma oko obrysowane czernią, ja postanowiłam z tego zrezygnować, bo, jak mówiłam, zamysł był stworzenia makijażu dziennego, więc zamiast czerni nałożyłam na linię wodną jasnobłękitną kredkę.
Cała reszta bez większych zmian.
Czego użyłam?
Make Up Soraya Max Cover 02 Beżowy
Podwójny matowy cień do powiek Bell nr 506
Szminka Avon Ultra Color Rich Red 2000
Kredka Miss Sporty 017 Sky
Mascara Avon Color Trend
Mascara Avon Little Black Dress (jest już na totalnym wykończeniu, ale ma szczoteczkę stworzoną do dolnych rzęs, więc tylko do tego ją wykorzystuję)
Perełki brązujące Avon Glow Warm

Gdybyście widzieli jakie cuda wyprawiałam z laptopem, żeby zrobić to ostatnie zdjęcie...
Powiem tylko tyle - nie róbcie tego w domu. :D

piątek, 29 maja 2015

Gerberowe szaleństwo & mini haul


Jeszcze wczoraj były 2.
Dzisiaj przybyły kolejne 2. (nie, nie rozmnożyły się tak szybko)
Pomarańczowo-żółte i żółte wylądowały w moim pokoju, a różowe i białe u mojej mamy.
Teraz jeszcze muszę się doedukować, jak te cudeńka się hoduje. 

No i nie byłabym sobą, gdybym nie wróciła do domu z jakimiś nowymi kosmetykami.
Oto co udało mi się upolować dzisiaj w Naturze i Rossmanie:

1. Neutrogena, Peeling do stóp - pokładam w nim ogromne nadzieje, bo skórę na piętach mam jak krokodyl, a lato idzie i trzeba poświęcić kopytkom trochę więcej czasu.
2. Stara Mydlarnia, Sól atlantycka do kąpieli z płatkami lawendy - z tego zakupu jestem najbardziej zadowolona. Pięknie wygląda, pięknie pachnie i jak sugeruje producent, pomaga w zasypianiu, więc będzie idealna na długie wieczorne kąpiele.
3. Isana, Żel do włosów w sprayu ultra mocny - do tej pory bardzo rzadko stosowałam jakieś utrwalacze do włosów, ale pomyślałam, że będzie łatwiejszy w użyciu niż żel w żelu... whatever. No wiecie, taki w tubce. I może sprawi, że  skręt loczków będzie trwalszy, bo jak już się nanawijam tych wałków przez godzinę, a rano je zdejmuję, a tu się okazuje, że co 5 pasemko się jakoś nie chciało zakręcić, to ciśnienie rośnie... ;p
4. Klamerka do włosów - bo ciągle je psuję i ciągle nie mam. Chyba powinnam kupować je od razu hurtowo. Jakiś 50-ciopak np. ;) A ta jest taka ombre, w letnich kolorkach, fajniusia. Choć długiego żywota ze mną jej nie wróżę...
I jak zwykle - recenzje coming soon.
Nagle okazało się, że uzbierało mi się tyle rzeczy do zrecenzowania, że nie wiem czy nie załapią się dopiero na denko. :D

czwartek, 28 maja 2015

Urodzinowo

Cześć wam!
Dzisiaj znów na szybko, bo padam.
Nie dość, że pół nocy nie spałam to jeszcze pobudka z rana i prosto z łóżka na spacerek z pieskiem.
I po całym dniu czuje się jakby mnie walec przejechał...
Ale na osłodę dostałam dzisiaj sporo fajnych prezencików i ze wszystkich jestem bardzo zadowolona, więc w tym roku nie ma mowy o jakichś nieudanych prezentach (w końcu sama je sobie wybrałam xd)


1. Avon, Nutra Effects, Nawilżający krem na dzień SPF 15 - miałam nie ulec temu nutra obłędowi, ale jednak... Zobaczymy o co ten hałas. :P
2. Farmona, Tutti Frutti, Cukrowy peeling do ciała Melon & Arbuz - pachnie obłędnie, jak cała ta seria. Nie używałam jeszcze nic z tej firmy, więc jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi. Jeszcze dzisiaj go wypróbuję, jeśli będę miała siłę doczołgać się do wanny. ;) 
3. Avon, Nutra Effects, Odświeżający żel do mycia twarzy - kolejny debiut, tym razem jeśli chodzi i produkty do mycia twarzy w piance. Na pewno dzisiaj wezmę go w obroty. Tonik z tej linii już wam recenzowałam i bardzo go polubiłam, więc do żelu też startuję z pozytywnym nastawieniem.
4. Paese, Diamentowy cień do powiek nr. 715 - również to mój pierwszy raz z tą firmą, ale spodobały mi się odcienie.
5. Paese, Cienie do powiek Opal nr. 238 Caffe Latte - są piękne, cudownie się łączą i mają świetną pigmentację i już wiem, że będę ich często używać. :)

Sama też zrobiłam sobie prezent, a jakże!
Kupiłam 2 gerbery w doniczkach - pomarańczowo-żółtą i różową.
Od razu weselej w pokoju. :)
Jutro wam je pokażę, bo dzisiaj jest już niestety zbyt ciemno. 
Oczywiście w niedługim czasie pojawią się recenzje w/w kosmetyków. ;)
Tymczasem... Cya!

wtorek, 26 maja 2015

Avon, Care, Glicerynowy krem do rąk o zapachu jaśminu

Hej!
Dziś szybko, krótko i na temat, nie będę się za dużo rozpisywać, bo cały dzień jestem w rozjazdach i zupełnie nie mam już siły.
Powiem wam tylko, ze szykuję dla was coś specjalnego, ale ciii.
Mam nadzieję, że się uda. :)

Tym razem chciałam wam pokazać najnowszą wersję glicerynowego kremu do rąk Care, który pewnie wiele z was zna i miało okazję używać. 
Jest to taka podstawowa wersja, która często ma swoje edycje limitowane (w świątecznych opakowaniach lub o różnych zapachach).
Ten, który ja mam, jest to tegoroczna limitowanka wiosenna, w zeszłym roku był magnoliowy o ile dobrze pamiętam. ;)


Glicerynowy krem do dłoni i paznokci z jaśminem i witaminą E
100 ml
Cena: ok. 5 zł

Od producenta:
Bogata formuła, która łatwo się wchłania, pomaga odbudować poziom nawilżenia skóry i sprawia, że paznokcie wyglądają zdrowo i błyszczą. Testowany dermatologicznie.

Skład:
aqua, glyceryl stearate se, mineral oil, glycerin cetyl alcohol, dimethicone, phenoxyethanol, parfum, disodium edta, methylparaben, calcium pca, tocopheryl acetate, citral, limonene, <1026584-001>


Ode mnie:
Krem ma przyjemny zapach, naprawdę bardzo mi się on podoba i za to duży plus.
Nawilża dłonie, niweluje uczucie szorstkości.
Naprawdę szybko się wchłania mimo, że nakładam go zawsze dość dużo, szybciej niż inne kremy, których dotychczas używałam i co dla mnie najważniejsze, nie pozostawia tłustej warstwy, która zawsze najbardziej mnie denerwowała, bo bałam się dotknąć czegokolwiek przez najbliższe kilkanaście minut, żeby nie wyciapać wszystkiego kremem. 
Z tym nie mam takiego problemu, dlatego od razu go polubiłam. :)
Cena jest naprawdę niska jak na taką pojemność.
Może jedyne na co mogłabym ponarzekać, to że nakrętka mogłaby być zamykana, a nie zakręcana, ale w zasadzie nie jest to dla mnie jakieś problemowe, bo, jak wspominałam, krem szybko się wchłania, więc po wsmarowaniu możemy spokojnie zakręcić tubkę i nie wyślizguję się ona z rąk. 

Znacie?
Używacie?
Dajcie znać w komentarzu. :)



piątek, 22 maja 2015

Avon, Wzmacniająca odżywka do paznokci

Hej!
Miałam pisać regularnie, a wyszło jak zwykle i teraz już w sumie nie będę sobie nic obiecywać (ani wam), jak wyjdzie - tak będzie.
W każdym razie najgorętszy okres już za mną, matura z głowy, więc i czasu na pewno znajdzie się więcej.
Mam sporo notek w planach (już od dość dawna) i może uda mi się w najbliższym czasie zrealizować te zamysły do końca.
Przede wszystkim w końcu powinnam zająć się robieniem serii zapachowej, już jakiś czas temu obiecałam, że pochwalę się co mam, kolekcja się wciąż rozrasta, a ja jakoś nie mam weny, żeby się do tego zabrać.

Pomyślicie pewnie "znów ten AVON". :P
A no lubię. Bardzo lubię. Przyzwyczaiłam się do tej firmy, wiem czego zazwyczaj mogę się spodziewać po większości produktów.
W każdej firmie trafiają się lepsze i gorsze rzeczy, a przecież cały myk polega na tym, żeby wyłapać własnie te "perełki". 
A jak inaczej można to zrobić jak nie testując je? 
Oczywiście można tez poczytać trochę recenzji w internecie i czuć się prawie jakby się samemu tego używało, ale ja jakoś nigdy ostatecznie się tym nie sugerowałam, bo wiadomo jak to jest - dwóch polaków, a trzy opinie.
Wolę sama sprawdzać to co mnie interesuje i jak sprawuje się akurat w moim przypadku.
To że komuś coś nie odpowiada nie znaczy przecież, że dla mnie tez będzie niedobre, a to co niektórzy chwalą, dla mnie może okazać się odpowiednie.
Kwestia indywidualna. ;)

Co na dzisiaj?


Wzmacniająca odżywka do paznokci
10 ml

Od producenta:
Perfekcyjny manikiur zaczyna się od zdrowych, mocnych paznokci.
-odżywia płytki i sprawia, że wyglądają na zdrowsze
-wzmacnia i chroni paznokcie
Zawiera diamentowy pył, proteiny soi i witaminy.

Ode mnie:
Na ulotce jest napisane, żeby stosować ją 1-2 razy dziennie przez 7 dni.
Mnie się niestety to nie udało.
Nakładałam 3-4 dni, a później zapominałam i przypominałam sobie o niej po kilku dniach.
Mimo to zauważyłam, ze paznokcie rzeczywiście stały się mniej podatne na złamania (a podczas moich prób zapuszczania ich to jest zazwyczaj główna przeszkoda jak już trochę podrosną).
Ogromny plus za zapach.
Kojarzy mi się on z migdałami.
(Dalszy ciąg skojarzeń wygląda mniej więcej tak: migdały --> amaretto --> tiramisu!)
Konsystencja jest rzadka i jest to totalnie płyn. 
Żaden lakier, żel, nic z tych rzeczy.
Po prosu płyn, który wysycha na paznokciach.
Wygładza płytkę, nabłyszcza i usztywnia.
Myślę, że sprawdziłaby się dobrze jako kuracja po tipsach.

Znacie?
Używacie?
Jakie są wasze opinie?



poniedziałek, 11 maja 2015

Denko #1, czyli spóźniony kwietniowy post

... ale podobno lepiej późno niż wcale.
A tak szczerze to dzisiaj mi przy przypomniano, że mam bloga.
Żartuję. Nie zapomniałabym o was, nie? :D
No więc wszyscy mają denko (właściwie to już mieli i to dobre półtora tygodnia temu), mam i ja!
Jakoś mega super wypasione nie jest, bo tylko z jednego miesiąca.
Postanowiłam, że nie będę zbierać pudełek na jakieś mega combo przez pół roku, bo jeszcze skończy się to tak, że nóżek dostaną i same powędrują na miejsce swojego co najmniej 500-letniego spoczynku.
I tak już od końca kwietnia leży mi w pokoju reklamówka z tymi "pustakami" i pewnie mogłaby sobie tak spokojnie leżeć dalej, ale Kajtek vel "mały pies" lub "tycie" odkąd nauczył się chodzić to wszystkim się interesuje i wszędzie wtyka nochalka, a jakoś szczególnie spodobała mu się ta moja reklamówka i szeleści mi nią po kilka razy w nocy.

Mam nadzieję, że rozbudziłam już waszą ciekawość... :D
No więc zawartość denkowego skarbca prezentuje się następująco:

Porobiłam jeszcze zdj każdej rzeczy osobno, ale jednak nie będę przynudzać. :P
Niestety swatche'ów nie zrobiłam. :( 

1. Avon, Łagodzący kremowy płyn do higieny intymnej - bezzapachowy. Stwierdzam, że dziwny jest zapach "bezzapachowy". :D Ogólnie fajny. Nie wysusza, nie podrażnia i meeega wydajny jest. I to przez duże M. Nie mogłam go wykończyć.

2. Avon, Intensywnie działający kremowy żel do mycia twarzy - bardzo, bardzo, bardzo polecam! Jak do tej pory to mój ulubiony żel i to było już chyba moje 3 opakowanie. Daje taki fajny efekt chłodzenia, dzięki zawartości kwasu salicylowego, który w tym żelu jest akurat w dość sporym stężeniu 2%, więc delikatną skórę niewykluczone, że mógłby podrażniać, ale dla mnie ten składnik to plus bo jak wiadomo kwas salicylowy dezynfekuje i wspomaga złuszczanie naskórka, co przy moim problemie z grudkami pod skórą jest naprawdę pożądanym działaniem. :)

3. Avon, Głęboko oczyszczający peeling do twarzy - co mogę powiedzieć... No lubię go no. ;P Zaczęłam drugie opakowanie teraz. Jest to peeling gruboziarnisty i z tego co gdzieś kiedyś wyczytałam jest to podobno taka hybryda peelingu mechanicznego i enzymatycznego. Po wmasowaniu w buźkę trzeba go zostawić na niej aż wyschnie i dopiero później zmyć, co ma wzmocnić efekt złuszczania. Bardzo fajnie radzi sobie z moimi suchymi skórkami no i skóra po nim jest... taka jak po peelingu być powinna i chyba nie muszę więcej tłumaczyć. ;) Zapach mnie osobiście bardzo się podoba, lubię całą tą serię z minerałami z Morza Martwego, ale wiem, że są osoby, które jednak wolą inne zapachy. 

4. Bratek - dobry przy problemach z trądzikiem. Generalnie wszystkie tabletki typu Visaxinum czy inne kosztujące kupę kasy bazują na wyciągu z fiołka, więc po co przepłacać? :P Za to opakowanie wystarczające na 15 dni zapłaciłam 8 zł.
Ok. co 2 miesiące robię sobie taką 2 tygodniową kurację.

5. Odżywka do włosów dołączona do farby L'Oreal Preference - ładnie pachnie, włosy po niej są miękkie, błyszczące, trwałości koloru nie przedłuża nic a nic, po kilku myciach wszystko mi się zmyło jak po zwykłej szamponetce, czym zachwycona nie byłam, bo jednak ta farba kosztuje ponad 30 zł (mnie udało się ją kupić za 25, ale i tak koniec końców okazała się niewarta nawet tej ceny). Wracając do odzywki, to niby niewielka ale wystarczyła na ok. 6 myć, a włosy mam trochę za łopatki, więc wydajna. ;)

6. Woda toaletowa Oriflame City Jungle - jestem leniem, więc wkleję recenzję, którą pisałam 3 lata temu na wizażu: Kupiłam w ciemno, w promocji za 15 zł zachęcona ciekawym opakowaniem i kokosem w składzie. Nie spotkałam wcześniej nic co pachniałoby kokosem, więc od razu pomyślałam, że zapach musi być oryginalny. Nie pomyliłam się, ale trochę zawiodłam. Perfumy od razu po użyciu pachną całkiem ładnie. Co prawda niestety nie wyczuwam tam kokosa, raczej taki kwiatowo-cukrzany zapaszek, ale przyjemny dla nosa. Nie jest mdły. Koleżanki są nim zachwycone. A mnie wprawia w zakłopotanie, bo o ile do zapachu się nie przyczepię, trwałość skutecznie zmusza mnie to schowania ich głęboko w szufladzie i używania jedynie w sytuacjach "kryzysowych". Zapach wcale się nie rozwija, tylko wietrzeje. Po 30 minutach wcale ich nie czuć. I to wcale nie dlatego, że przyzwyczaiłam się do zapachu. Jego po prostu już nie ma. Mam kilka perfum, które oferuje oriflame i nauczyłam się nie wymagać wiele od ich trwałości. Jednak te przechodzą wszelkie granicę przyzwoitości. Nie rozumiem jak firma, która ma dość dobra markę mogła zrobić zapach mniej trwały niż bazarowe "odświeżacze". On właściwie pachnie tylko we flakonie. Pomimo całkiem przyjemnej nuty zdecydowanie nie polecam. Kolejny całkiem dobry produkt oriflame zniszczony kiepskim wykonaniem.
Edit : Od tego czasu przybyło mi sporo fajnych wspomnień z tym zapachem i jak się skończył to jakoś szkoda było mi się z nim rozstawać. 

7. Avon, Żel i tonik 2w1 Drzewo herbaciane i Ogórek - śliczny zapach. Miałam też krem z tej serii. Konsystencja też "współpracująca" - nie wylewa się samo z tubki, ale nie jest też tępy przy rozsmarowywaniu. Pieni się dość mocno, ale łatwo spłukuje. średnio wydajny, ale ma niską cenę (ok. 10 zł), więc to nie stanowi problemu. Polecam szczególnie na lato, bo daje efekt odświeżenia.

8. Avon, Nawilżająca maseczka do twarzy ze śródziemnomorską oliwką z oliwek - to było moje "popeelingowe must have". Zapach serio jak oliwa z oliwek, ale taka mega świeża. Konsystencja żelowa, nie zasycha na twarzy. Łagodzi i nawilża skórę. Jest wydajna ze względu na to, że łatwo się rozprowadza, przez co nie trzeba nakładać bardzo grubej warstwy.

A teraz idę się pomodlić, bo na naukę już za późno.
Powodzenia maturzystom w drugim tygodniu batalii!