... ale podobno lepiej późno niż wcale.
A tak szczerze to dzisiaj mi przy przypomniano, że mam bloga.
Żartuję. Nie zapomniałabym o was, nie? :D
No więc wszyscy mają denko (właściwie to już mieli i to dobre półtora tygodnia temu), mam i ja!
Jakoś mega super wypasione nie jest, bo tylko z jednego miesiąca.
Postanowiłam, że nie będę zbierać pudełek na jakieś mega combo przez pół roku, bo jeszcze skończy się to tak, że nóżek dostaną i same powędrują na miejsce swojego co najmniej 500-letniego spoczynku.
I tak już od końca kwietnia leży mi w pokoju reklamówka z tymi "pustakami" i pewnie mogłaby sobie tak spokojnie leżeć dalej, ale Kajtek vel "mały pies" lub "tycie" odkąd nauczył się chodzić to wszystkim się interesuje i wszędzie wtyka nochalka, a jakoś szczególnie spodobała mu się ta moja reklamówka i szeleści mi nią po kilka razy w nocy.
Mam nadzieję, że rozbudziłam już waszą ciekawość... :D
No więc zawartość denkowego skarbca prezentuje się następująco:
Porobiłam jeszcze zdj każdej rzeczy osobno, ale jednak nie będę przynudzać. :P
Niestety swatche'ów nie zrobiłam. :(
1. Avon, Łagodzący kremowy płyn do higieny intymnej - bezzapachowy. Stwierdzam, że dziwny jest zapach "bezzapachowy". :D Ogólnie fajny. Nie wysusza, nie podrażnia i meeega wydajny jest. I to przez duże M. Nie mogłam go wykończyć.
2. Avon, Intensywnie działający kremowy żel do mycia twarzy - bardzo, bardzo, bardzo polecam! Jak do tej pory to mój ulubiony żel i to było już chyba moje 3 opakowanie. Daje taki fajny efekt chłodzenia, dzięki zawartości kwasu salicylowego, który w tym żelu jest akurat w dość sporym stężeniu 2%, więc delikatną skórę niewykluczone, że mógłby podrażniać, ale dla mnie ten składnik to plus bo jak wiadomo kwas salicylowy dezynfekuje i wspomaga złuszczanie naskórka, co przy moim problemie z grudkami pod skórą jest naprawdę pożądanym działaniem. :)
3. Avon, Głęboko oczyszczający peeling do twarzy - co mogę powiedzieć... No lubię go no. ;P Zaczęłam drugie opakowanie teraz. Jest to peeling gruboziarnisty i z tego co gdzieś kiedyś wyczytałam jest to podobno taka hybryda peelingu mechanicznego i enzymatycznego. Po wmasowaniu w buźkę trzeba go zostawić na niej aż wyschnie i dopiero później zmyć, co ma wzmocnić efekt złuszczania. Bardzo fajnie radzi sobie z moimi suchymi skórkami no i skóra po nim jest... taka jak po peelingu być powinna i chyba nie muszę więcej tłumaczyć. ;) Zapach mnie osobiście bardzo się podoba, lubię całą tą serię z minerałami z Morza Martwego, ale wiem, że są osoby, które jednak wolą inne zapachy.
4. Bratek - dobry przy problemach z trądzikiem. Generalnie wszystkie tabletki typu Visaxinum czy inne kosztujące kupę kasy bazują na wyciągu z fiołka, więc po co przepłacać? :P Za to opakowanie wystarczające na 15 dni zapłaciłam 8 zł.
Ok. co 2 miesiące robię sobie taką 2 tygodniową kurację.
5. Odżywka do włosów dołączona do farby L'Oreal Preference - ładnie pachnie, włosy po niej są miękkie, błyszczące, trwałości koloru nie przedłuża nic a nic, po kilku myciach wszystko mi się zmyło jak po zwykłej szamponetce, czym zachwycona nie byłam, bo jednak ta farba kosztuje ponad 30 zł (mnie udało się ją kupić za 25, ale i tak koniec końców okazała się niewarta nawet tej ceny). Wracając do odzywki, to niby niewielka ale wystarczyła na ok. 6 myć, a włosy mam trochę za łopatki, więc wydajna. ;)
6. Woda toaletowa Oriflame City Jungle - jestem leniem, więc wkleję recenzję, którą pisałam 3 lata temu na wizażu: Kupiłam w ciemno, w promocji za 15 zł zachęcona ciekawym opakowaniem i kokosem w składzie. Nie spotkałam wcześniej nic co pachniałoby kokosem, więc od razu pomyślałam, że zapach musi być oryginalny. Nie pomyliłam się, ale trochę zawiodłam. Perfumy od razu po użyciu pachną całkiem ładnie. Co prawda niestety nie wyczuwam tam kokosa, raczej taki kwiatowo-cukrzany zapaszek, ale przyjemny dla nosa. Nie jest mdły. Koleżanki są nim zachwycone. A mnie wprawia w zakłopotanie, bo o ile do zapachu się nie przyczepię, trwałość skutecznie zmusza mnie to schowania ich głęboko w szufladzie i używania jedynie w sytuacjach "kryzysowych". Zapach wcale się nie rozwija, tylko wietrzeje. Po 30 minutach wcale ich nie czuć. I to wcale nie dlatego, że przyzwyczaiłam się do zapachu. Jego po prostu już nie ma. Mam kilka perfum, które oferuje oriflame i nauczyłam się nie wymagać wiele od ich trwałości. Jednak te przechodzą wszelkie granicę przyzwoitości. Nie rozumiem jak firma, która ma dość dobra markę mogła zrobić zapach mniej trwały niż bazarowe "odświeżacze". On właściwie pachnie tylko we flakonie. Pomimo całkiem przyjemnej nuty zdecydowanie nie polecam. Kolejny całkiem dobry produkt oriflame zniszczony kiepskim wykonaniem.
Edit : Od tego czasu przybyło mi sporo fajnych wspomnień z tym zapachem i jak się skończył to jakoś szkoda było mi się z nim rozstawać.
7. Avon, Żel i tonik 2w1 Drzewo herbaciane i Ogórek - śliczny zapach. Miałam też krem z tej serii. Konsystencja też "współpracująca" - nie wylewa się samo z tubki, ale nie jest też tępy przy rozsmarowywaniu. Pieni się dość mocno, ale łatwo spłukuje. średnio wydajny, ale ma niską cenę (ok. 10 zł), więc to nie stanowi problemu. Polecam szczególnie na lato, bo daje efekt odświeżenia.
8. Avon, Nawilżająca maseczka do twarzy ze śródziemnomorską oliwką z oliwek - to było moje "popeelingowe must have". Zapach serio jak oliwa z oliwek, ale taka mega świeża. Konsystencja żelowa, nie zasycha na twarzy. Łagodzi i nawilża skórę. Jest wydajna ze względu na to, że łatwo się rozprowadza, przez co nie trzeba nakładać bardzo grubej warstwy.
A teraz idę się pomodlić, bo na naukę już za późno.
Powodzenia maturzystom w drugim tygodniu batalii!